top of page

PonderTalks | Jak stworzyć oryginalne wnętrze?

"Nie boję się wzorów czy zróżnicowanych faktur." - rozmowa z Mają Dembowską

Zdjęcia w publikacji: Marcin Grabowiecki | Stylizacja: Eliza Mrozińska


Maja Dembowska, właścicielka studia architektury Dembowska, tworzy wnętrza intrygujące i oryginalne, w których nowoczesność i klasyka przeplatają się z elementami retro. Umie bawić się fakturą i wzorem, jednocześnie zachowując spójność i przytulność przestrzeni, które tworzy. W swoich projektach, Maja stara się wydobyć i podkreślić charakter właścicieli. Spod jej ręki wychodzą więc projekty "szyte na miarę" - prawdziwie osobiste i opowiadające historię ich mieszkańców.


Jeśli chcecie dowiedzieć się jak projektować w stylu Mai Dembowskiej, zapraszam do lektury.



Studiowałaś na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. W Twoich projektach widać jednak artystyczne zacięcie. Skąd bierze się u Ciebie ten artystyczny dryg?

W szkole bliżej było mi do przedmiotów „ścisłych”, zdecydowałam się więc studiować architekturę. Jednak wbrew mojej edukacyjnej ścieżce, zawsze bardziej przyciągały mnie piękne wnętrza i ich stylizacje, aniżeli duża kubatura. Odkąd pamiętam, w moim domu obecne były magazyny wnętrzarskie. Ciągle pojawiały się też nowe albumy - ze sztuką, modą czy fotografią. W tamtym czasie znacznie mniej korzystało się z Internetu, a inspiracji szukało się właśnie w druku. Do dziś nic nie relaksuje mnie tak, jak przeglądanie magazynów wnętrzarskich w tradycyjnej, papierowej formie.

Pomysły czerpię także z podróży. Zwyczajna przechadzka po mieście może przynieść nowe wnętrzarskie odkrycia. Może to być kawiarnia, czy wnętrze sklepu lub hotelu. Ostatnimi czasy duże wrażenie zrobiła na mnie EmbaiXada, czyli concept store w odrestaurowanym XIX-wiecznym pałacu w Lizbonie. W pamięć zapadł mi również Soho House w Berlinie oraz tamtejszy concept store, The Store X. Piękną inspiracją były dla mnie też riady (tradycyjne marokańskie domy przekształcone na hotele przyp. red.) w Marakeszu.

Mimo, że projekty, które tworzę można nazwać artystycznymi, to moim konikiem są układy funkcjonalne. Jestem świetna w ergonomii i funkcjonalności, czyli aspektach, które sprawiają, że mieszka nam się dobrze i wygodnie. Niektóre wnętrza wyglądają pięknie na zdjęciach, ale na co dzień w żaden sposób nie wspierają życia mieszkańców. Co nam jednak po pięknym przedpokoju, jeżeli buty stoją na środku, a torebkę trzeba kłaść na podłodze?

Jak określiłabyś styl, w którym projektujesz? Co miało największy wpływ na to, jak ukształtował się Twój styl jako projektantki?


Bardzo lubię kolor oraz delikatną mieszankę stylów, często łącząc współczesność lub klasykę z motywami retro. Uwielbiam szlachetne materiały, takie jak naturalny kamień czy drewno. Ważne jest dla mnie też to, by w odpowiedni sposób wyeksponować oryginalne przedmioty i meble. Myślę, że można to nazwać swego rodzaju eklektyzmem. Odnajduję się jednak w różnych stylach, a większość moich projektów to odzwierciedlenie potrzeb i gustu klientów. Słucham potrzeb. Stąd powstają bardzo osobiste przestrzenie. Każdy projekt to dla mnie zupełnie nowa historia, a mój styl wciąż ewoluuje i zmienia się w czasie.

Nie boisz się grać kolorem i dizajnerską formą. Jak sprawić by wnętrze było oryginalne? Jaki jest Twój przepis na udane wnętrze?

Ponoć architekta można poznać po tym, że ubiera się na czarno. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą że jestem tego kompletnym przeciwieństwem. Uwielbiam kolor. Nie boję się także wzorów czy zróżnicowanych faktur. Kocham dodatki - zarówno w mieszkaniu, jak i w garderobie. Aby wnętrze było oryginalne, musi przede wszystkim uosabiać charakter lub upodobania właściciela. Nie lubię wnętrz bezosobowych. Nazywam je „hotelowymi”. Czyli takimi, w których może zamieszkać każdy, gdzie zupełnie nie czuć właściciela. Zawsze pytam klientów czy są jakieś tematy, motywy, zainteresowania lub przedmioty, z którymi się uosabiają. To jest właśnie mój przepis na udane, oryginalne wnętrze. Szyte na miarę.

Gdzie szukać sztuki i nietuzinkowych elementów do wnętrza?

Jestem zwolenniczką powolnego kompletowania dodatków. Gdy w pełni wyposażymy mieszkanie od pierwszego dnia, nie pozostawi to przestrzeni na nową historię. Przywiezienie pamiątki z podróży lub upolowanie lokalnej perełki przynosi dużo więcej radości, wnosząc coś oryginalnego do wnętrza. Mam mieszane uczucia w stosunku do ikon designu. Na przykład, odnoszę wrażenie, że czarny ptak Eames House Bird był w pewnym momencie na każdym zdjęciu. Dużo bardziej podobają mi się „niszowe” produkty - na przykład dodatki, które kojarzą mi się z odbytą wycieczką, poznanym miejscem czy osobą. W moim domu wciąż dochodzą nowe przedmioty i ciągle po nim wędrują. Większość to przywiezione z podróży świeczniki, miseczki, podkładki, a także kilim (tkanina dekoracyjna – przyp.red.) z Marrakeszu.


Potrafisz w niewymuszony sposób łączyć stare z nowym. Jaki jest sekret takich połączeń? W jaki sposób podejść do takiego zadania?


Uwielbiam przedmioty z duszą i historią. Nadają przestrzeni charakteru. Nie przepadam jednak za tym, gdy dominują. Współpracowałam kiedyś z klientką, która odnalazła w jednym z opracowań tzw. „idealną proporcję”: 30/70. 30% antyków czy starych mebli do 70% współczesnych. Oczywiście nie da się w taki matematyczny sposób projektować wnętrz, ale zgadzam się, że dobrze kiedy „stare” elementy są tylko akcentem we wnętrzu. Mogą to być pojedyncze meble, rama lustra czy oryginalna lampa.

Zwracasz niesamowitą uwagę na detal i kunszt wykonania. Jak istotny jest szczegół przy tworzeniu udanych projektów?

Dziękuję za dostrzeżenie tego faktu. Zawsze byłam bardzo precyzyjna i dokładna. Zwracam uwagę na wszystkie szczegóły we wnętrzu - nawet tak małe jak połączenia materiałów czy ułożenie fug. Nawet jeżeli użytkownicy danego wnętrza nie są tego świadomi, wierzę, że to detale wpływają na poczucie spokoju i harmonii. Bardzo lubię, gdy wszystkie linie we wnętrzu są przemyślane, a nie przypadkowe. Nie musi to jednak oznaczać symetrii! Wręcz przeciwnie – uważam, że świadome jej łamanie doprowadza do ciekawych rozwiązań i nadaje wnętrzu nowych proporcji. Twoim ulubionym drewnem jest orzech amerykański - on też często nadaje klimat Twoim projektom. Jakie znasz jeszcze sposoby na to, żeby stworzyć nastrój we wnętrzu?

Drewno jest zawsze obecne z moich projektach. Najlepiej olejowane, żeby pod ręką czuć było jego strukturę i fakturę. Tak naprawdę lubię je w każdym wydaniu, ale orzech amerykański ma w sobie coś wyjątkowego. Potrafi być szalenie elegancki. Gięte meble i formy z tego drewna (np. jak w meblach firmy Porada) przyprawiają mnie o szybsze bicie serca. Natomiast, jeżeli miałabym powiedzieć co tworzy nastrój we wnętrzu, to jest to na pewno oświetlenie! Szczególnie to boczne, czyli lampy i lampki stojące oraz kinkiety. Nie jestem zwolenniczką tylko jednej centralnej lampy na suficie. Nie przepadam też za paskami LED. Oczywiście są miejsca gdzie się świetnie sprawdzają, ale jako dodatek a nie główny motyw. Bardzo ważne jest także natężenie oraz barwa światła.


Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej na temat oświetlenia? Jakie natężenie oraz barwa światła najlepiej sprawdzają się we wnętrzu?

To bardzo obszerny wątek. Do projektowania oświetlenia są specjaliści w swojej dziedzinie. Osobiście lubię jednolitą barwę światła w we wnętrzu. Najczęściej korzystam z 3000K – to neutralna, przyjemna barwa. To, czy światło ma być rozproszone czy punktowe, zależy od danej sytuacji i miejsca, które chcemy oświetlić. Który projekt uważasz za swoje najciekawsze wyzwanie i dlaczego?

Myślę, że była to metamorfoza istniejącego domu jednorodzinnego położonego pod Warszawą nad brzegiem Narwii (patrz zdjęcia poniżej - przyp. red.). Klienci kupili w pełni wyposażony dom, którego wykończenie było bardzo odmienne od ich gustu i oczekiwań. Wiele stałych elementów, jak posadzki, schody, część zabudowy kuchennej miały pozostać nieruszone. Udało się zespolić ze sobą z pozoru dwa przeciwstawne stylistycznie światy i powstało przyjemne, przytulne i jasne wnętrze. Był to stanowczo jeden w najbardziej satysfakcjonujących i najciekawszych projektów, jakie miałam okazję realizować. Mam nadzieję, że w przyszłości czeka mnie jeszcze wiele takich wyzywań.



Comments


bottom of page